English Fran�ais Deutsch Espanol Italiano Russkij

Do Jedlińska

Artykuł z tygodnika '7 dni' 5 VIII 2005

Tym razem wybieramy się do Jedlińska - przez Jastrzębię i Bartodzieje. Ruszamy z placu Konstytucji w górę ulicy Żeromskiego. Przy Łaźni skręcamy w lewo, w ulicę Niedziałkowskiego. Kiedyś nazywała się ona Piaski. Więcej piasków na naszej drodze nie będzie - wiedzie ona cały czas asfaltem. Skręcamy w prawo w ulicę Struga. Za mostkiem na Potoku Północnym zaczyna się długi podjazd. Na górze, za Radomiakiem, jedziemy w lewo, ulicą Zbrowskiego. Zaraz ukazuje się nam daleki widok ponad doliną Potoku Gołębiowskiego. Zaczyna się stromy zjazd. Przekraczamy ulicę 11 Listopada i mijając Gołębiów I i Gołębiów II, a następnie dawną wieś, która dała nazwę tym osiedlom, docieramy do obwodnicy - ulicy Żółkiewskiego. Przecinamy ją i podążamy prosto. Domy po lewej stronie to Brzustówka. W dali bloki Michałowa i szpital na Józefowie. Las Kapturski, wyżej położony, widać ponad blokami. Nasza droga przecina linię kolejową do Warki. Z przejazdu imponujący widok na elektrociepłownię. Mijamy Starą Wolę Gołębiowską, następnie elektrociepłownię, i zaraz Nową Wolę Gołębiowską, po czym wkraczamy w otwarty krajobraz. Na horyzoncie po prawej stronie Puszcza Kozienicka. Zaczyna się łagodny zjazd do doliny Pacynki. Po lewej oczyszczalnia ścieków. Jak na oczyszczalnię przystało, położona jest w pobliżu najniższego punktu gminy Radom. Punkt ów - około 130 m n.p.m - znajduje się poniżej ujścia Pacynki do Mlecznej. Natomiast najwyższe miejsca w gminie to wzniesienia w Kończycach i na Potkanowie, przekraczające 200 m n.p.m. W granicach gminy Radom mamy zatem ponad 70 metrów różnicy wysokości. Dla porównania - wieże Katedry mają po 72 metry.

Mijamy Lesiów i jedziemy cały czas prosto. Za Wojciechowem po prawej stronie pod lasem cmentarz. Za nim krótki zjazd. Ukazuje się nam Jastrzębia. Przed wsią po prawej stronie jeziorko, a po lewej murowana kapliczka z figurką świętego Jana Nepomucena. Tego świętego często będziemy spotykać nad wodami - na pamiątkę tego, że zginął on śmiercią męczeńską zrzucony z mostu do praskiej Wełtawy. Król czeski nie zdołał go zmusić do wyjawienia tajemnicy spowiedzi.

W Jastrzębi widzimy po lewej stronie duży budynek gminny, po prawej zauważamy nowy kościół - i przed nim skręcamy w lewo. Jeszcze spory kawałek jedziemy wśród zabudowań. Potem droga wchodzi w las i łagodnie się obniża do doliny Radomierzy. Rzeka ta znana jest obecnie pod banalną nazwą Radomki. Czyż tradycyjna Radomierza nie brzmi stokroć lepiej? Las po lewej stronie kończy się malowniczym piaszczystym wzgórkiem, porosłym jałowcami i niskimi sosnami. U jego podnóża jeziorko, starorzecze Radomierzy. Rzekę przekraczamy po drewnianym moście i długo jedziemy dnem doliny. Dlaczego jest ona taka rozległa? Bo to pradolina - odpływały nią wody z topiącego się lądolodu. Okres, kiedy jego czoło znajdowało się właśnie tutaj, zwany jest stadiałem Radomki.

Dolinę opuszczamy wjeżdżając w zabudowania Bartodziejów. Tu zaraz rozstaj - droga prosto do Łukawy, my skręcamy w lewo. Jadąc wciąż przez Bartodzieje mijamy po prawej stronie godną uwagi murowaną kapliczkę słupową. Naprzeciw niej, po lewej stronie drogi zaczyna się zadrzewiony obszar, który kiedyś był parkiem dworskim. Po chwili zauważamy w nim prześwit, którym dawniej prowadziła droga - wprost do dworu. Leżące w poprzek drzewo, budynek z zapadłym dachem w ogromnych chaszczach nie wyglądają zapraszająco. Tym bardziej warto tam zboczyć - wkrótce może się całkiem zawalić. A teraz można jeszcze zobaczyć dworek z kolumnowym gankiem i wieżyczką, obok oficynę, a z tyłu krajobrazowe założenie parkowe na zboczu doliny Radomierzy.

Wyjeżdżamy z Bartodziejów. Po lewej stronie otwiera się rozległy widok na dolinę. Po wysokim nasypie przebiega tędy linia kolejowa. Przekraczamy ją przy stacji Bartodzieje - choć jest to już Lisów. Gołębiów, Michałów, Józefów, Lesiów, Wojciechów, Lisów... Końcówka „-ów” jest charakterystyczna dla Małopolski, do której historycznie należy i ziemia radomska. A jesteśmy już bardzo blisko granicy z Mazowszem. Przez kilkaset lat była to granica państwowa. W Lisowie drogowskaz na Bierwce. Nazwę tę wywodzi się od brania jeńców, właśnie z niedalekiego Mazowsza. A na północ od Jedlińska są Zawady - miejsce, gdzie wadzono się, oczywiście z sąsiadami zza granicy.

Jedziemy dalej, cały czas krawędzią doliny Radomierzy. W prawo odchodzi droga, jakby pilnowana przez dwa posągi po przeciwnych jej stronach. Figury są kamienne, z piaskowca szydłowieckiego. Zbaczamy tutaj do kościoła, ukrytego wśród kasztanowców, za kamiennym murem. Przy kościele stara drewniana dzwonnica. Wracamy do głównej drogi i podążamy dalej prosto. Za Piasecznem znów rozległy widok na dolinę. Zbliża się kościół w Jedlińsku. Wsparta potężnymi przyporami świątynia wygląda jak budowla obronna. Przy cmentarzu zjazd a na dole rondo. W prawo drogowskaz do wspomnianych wyżej Zawad. Skręcamy w lewo, przekraczamy mostek na Tymiance i docieramy do jedlińskiego rynku. Od placu Konstytucji przejechaliśmy niecałe 25 kilometrów.

ŁUKASZ ZABOROWSKI


Jedlińsk




| bractwo | wyprawy bractwa | turystyka | przyjazne miejsca | szprychy i linki | kontakt | powrót do strony głównej |