English Fran�ais Deutsch Espanol Italiano Russkij

Do Muzeum Wsi Radomskiej

Artykuł z tygodnika '7 dni' 22 VII 2005

Do Muzeum Wsi Radomskiej pojedziemy doliną Mlecznej. Wycieczka jest przewidziana na rower, ale z powodzeniem można ją odbyć i na nogach. Trasa w dużej części pokrywa się ze znakowanym na zielono szlakiem turystycznym, prowadzącym do skansenu z Rynku przez Piotrówkę.

Ruszamy z placu Konstytucji w dół. Ulica Żeromskiego to dawny trakt lubelski. Zaczynał się on przy Bramie Lubelskiej, która zamykała ulicę Rwańską. Plac przed kościołem świętej Trójcy, do którego docieramy, to niegdysiejszy plac przedbramny. Skręcamy w ulicę Wałową, przebiegającą w miejscu dawnych fos i wałów Miasta Kazimierzowskiego. Żółty budynek, który mijamy po prawej stronie, to pozostałość zamku królewskiego. Dalej możemy zobaczyć wykopaliska archeologiczne, z odsłoniętą dolną partią jednej z bastei murów obronnych. Odcinek murów w pełnej wysokości zachował się na tyłach Kolegium Pijarów, obecnego muzeum. Widzimy tam basteję i pozostałości Bramy Iłżeckiej czyli Krakowskiej. Jedziemy do końca ulicy Wałowej: przecinamy ulicę Limanowskiego i skręcamy w lewo w ulicę Staromiejską.


Wyświetl większą mapę

Wkraczamy w obszar pierwszego miasta średniowiecznego, które prawa miejskie otrzymało w II połowie wieku XIII - prawdopodobnie od Bolesława Wstydliwego, księcia krakowsko-sandomierskiego. Stare Miasto zaczęło tracić znaczenie, kiedy w połowie wieku XIV wieku Kazimierz Wielki założył Nowy Radom. W XIX wieku stało się przemysłowym przedmieściem - stąd zachowane tu zabytki tego rodzaju architektury. Zwraca uwagę czworoboczna wieża, którą mijamy po lewej stronie. Dojeżdżamy do zadrzewionego placu Stare Miasto - rynku Starego Radomia. Okrążamy go po prawej stronie. Mijając Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych osiągamy stojący na niewielkim wzniesieniu kościół świętego Wacława. Jest to najstarsza zachowana budowla w Radomiu. Prezbiterium pochodzi z wieku XIII, prawdopodobnie z czasów wspomnianego księcia Bolesława. Warto zwrócić uwagę na cechy architektury gotyckiej. Okna zakończone są ostrymi łukami. Portale wejściowe, również ostrołukowe, wykonane z profilowanej cegły. Szczyt świątyni zdobią ciągi ślepych okienek, zwanych blendami. ściany wzmocnione są przyporami. Przypory narożne nie są prostopadłe do ścian, lecz stoją pod kątem 135O - co jest charakterystyczne dla gotyku małopolskiego. Przypomina to nam terytorialne tradycje naszego miasta: Radom leży w historycznej ziemi sandomierskiej, która stanowiła część Małopolski.

Pierzeję naprzeciwko kościoła tworzą stare zabudowania przemysłowe. Zachowane pod nimi wielkie sklepione piwnice wykorzystano na klub artystyczny - „Katakumby”. Nieopodal kościoła z placu wychodzi ulica świętego Wacława. Podążamy nią do skrzyżowania z ulicą Piotrówka. Tu skręcamy w prawo. Wkrótce kończą się zabudowania, a po prawej stronie ukazuje się zrazu niepozorna górka. Dopiero gdy na nią wejdziemy, docenimy jej wielkość: ma średnicę 135 metrów, co przekłada się na półtora hektara powierzchni. Należy do największych grodzisk w Małopolsce.

Wczesnośredniowieczny gród otoczony był drewniano-ziemnym wałem. W środku znajdował się pierwszy radomski kościół, noszący wezwanie świętego Piotra - stąd nazwa Piotrówki. Na grodzisko prowadzą schodki. Obok nich z pamiątkowego kamienia patrzy na nas Mieszko I. Nie należy jednak postrzegać go jako założyciela grodu. Istniał on prawdopodobnie jeszcze w okresie przedpiastowskim. Jest nawet hipoteza mówiąca o Radomiu jako o najdalej na północ wysuniętym ośrodku państwa Wiślan.

Nad schodami górują trzy pale z tarczami herbowymi. Na jednej z nich widnieje data 1155. Z grodziskiem ma ona niewiele wspólnego. Z tego roku pochodzi najstarsza znana wzmianka pisemna o Radomiu - umieszczona w bulli papieża Hadriana IV. Pismo to mówi nie tyle mówi o Radomiu, ile wymienia go w celu określenia położenia niedalekiej wsi - Sławna. To potwierdza, że już wtedy Radom był ośrodkiem kasztelanii - okręgu grodowego, stanowiącego północno-zachodni kraniec prowincji sandomierskiej.

Ze wzgórza podziwiamy rozległe widoki. Na prawo od kościoła świętego Wacława dostrzeżemy w oddali wieże Katedry. Jeszcze bardziej w prawo wyłania się wielki gmach zakładów tytoniowych, zaprojektowanych przed wojną przez Stefana Szyllera. Po drugiej stronie ciągnie się dolina Mlecznej. Tutaj znaleziono ślady osady z przełomu wieków VIII i IX. Odkopano też pozostałości XII-wiecznego młyna wodnego. Nic dziwnego, że wieś po przeciwnej stronie rzeki nazwano Zamłyniem. Dziś widzimy tam bazylikę świętego Kazimierza - patrona Radomia. Na tle kościoła widoczna jest garbarnia z początku XX wieku. Ponad wszystkim górują cztery maszty radiostacji na Wacynie.

Przedłużeniem ulicy Piotrówka jest wąska droga wyłożona trylinką, czyli sześciokątną kostką betonową. Udajemy się nią dalej, mijając łukiem grodzisko. Przejeżdżamy pod gałęziami wierzby, rosnącej po prawej stronie, i zaraz napotykamy kilka metrów drogi pozbawione trylinki. Tutaj odchodzi w lewo ścieżka, w którą skręcamy. Jedziemy wśród wysokich zarośli. Wkrótce drzewa po prawej stronie się kończą i ukazuje nam się widok na bazylikę i garbarnię. Niebawem ścieżka przechodzi w polną drogę. Dno doliny zajmują tutaj rozległe torfowiska. Mijamy rowy będące śladem wydobycia torfu. Przed nami po lewej stronie widać już Borki - Wydział Mechaniczny Politechniki na tle wieżowców. Docieramy do ulicy Maratońskiej. Nie ma tu niestety ani przejazdu, ani przejścia dla pieszych. Po przekroczeniu ulicy skręcamy w prawo, w stronę mostka na Mlecznej. Przejeżdżamy przez mostek i zaraz udajemy się w lewo, wzdłuż rzeki, ku zaporze zalewu.

Okrążamy jezioro po stronie zachodniej, czyli prawej. Wzdłuż brzegu biegnie droga rowerowa. Szkoda, że nie ma ona żadnego przedłużenia w stronę miasta. Za zalewem zaś kończy się przy ulicy Suchej. Z tego miejsca, ponad rozległymi łąkami widać już ukryte w zieleni Wyższe Seminarium Duchowne. Nieco w lewo, w dali - komin ciepłowni na Potkanowie. Jedziemy w prawo ulicą Suchą. Wkrótce - na lewo od komina - dostrzeżemy bloki Południa II, piętrzące się na zboczu doliny Potoku Malczowskiego. Nad nimi góruje nowy kościół Matki Odkupiciela. A przed nami Wośniki - kiedyś jedna ze wsi służebnych grodu radomskiego. Jak wskazuje nazwa, mieszkańcy zajmowali się wyrobem wozów.

W miejscu, gdzie zaczyna się zabudowa, skręcamy w lewo - jak droga asfaltowa. Po 400 metrach, tuż za przystankiem końcowym autobusów, odchodzi w lewo betonowa droga. Skręcamy w nią. Za chwilę, w miejscu, gdzie droga odbija w prawo, my udajemy się szeroką drogą gruntową w lewo - w stronę opuszczonego zakładu przemysłowego. Jedziemy wzdłuż wysokiego muru. Przy jego narożniku rozejście dróg: my podążamy w prawo. Zaczynają się łąki. Po stu metrach droga dochodzi do nadrzecznych zarośli. Kierujemy się wzdłuż nich w prawo. Wkrótce po prawej stronie mijamy grupę drzew. Tutaj drogę przecina ścieżka, którą warto zejść do rzeki. Mleczna przełamuje się tutaj między okolicznymi wzniesieniami. Jej koryto jest głęboko wcięte, a dno kamieniste.

Za chwilę droga odchodzi nieco od zarośli. Po lewej stronie między drzewami ukazuje się gmach seminarium. Przed nami po prawej stronie wzniesienie, za nim zabudowania. Droga kieruje się w ich stronę, łukiem w prawo. Po lewej pojedyncze drzewa, a na jednym z nich wyraźny znak skrętu szlaku w lewo. Za tym drzewem trawiastą ścieżką udajemy się do rzeki. Dojeżdżamy do kładki z betonowej płyty. Wejście na nią - niczym przez wąską bramę - między dwoma wielkimi drzewami. Kilkadziesiąt metrów za rzeką biegnie szeroka droga gruntowa. Będziemy nią podążać w prawo. W lewo natomiast można zrobić krótki wypad do seminarium. Stojący na wzniesieniu zwarty zespół budynków sprawia stąd wrażenie zamku. Przed seminarium zobaczymy pomnik Jana Pawła II i starą drewnianą kaplicę. Wracamy tą samą drogą.

Stąd do skansenu już cały czas prosto. Jedziemy wciąż wzdłuż rzeki. Przy skrzyżowaniu dróg, po prawej stronie ocembrowane źródełko. Następny kilometr to najpierw zarastające łąki, potem sosnowy las. Dalej mijamy działki wypoczynkowe na Jeżowej Woli, coraz częściej przeznaczane na cele mieszkalne. Droga staje się miejscami piaszczysta. Znowu wchodzi w las i po kilkuset metrach doprowadza nas do ulicy Szydłowieckiej - na wprost bramy Muzeum Wsi Radomskiej.

Od placu Konstytucji przebyliśmy niecałe 10 kilometrów - licząc wraz z wypadem do seminarium. W prostej linii od ścisłego centrum miasta dzieli nas tylko 6 kilometrów. Jechaliśmy przez piękne, cenne przyrodniczo obszary - rozległe przestrzenie, dzikie łąki, lasy. Krajobraz ten zagrożony jest przez rozlewającą się bezplanową zabudowę. Czy zdołamy go ochronić? Czy na przedmieściach Radomia zachowają się otwarte obszary zielone dostępne dla wszystkich mieszkańców miasta? Jest to pytanie do organów odpowiadających za planowanie przestrzenne. Potrzebne są zdecydowane działania. Za kilka lat może już być za późno...

ŁUKASZ ZABOROWSKI




| bractwo | wyprawy bractwa | turystyka | przyjazne miejsca | szprychy i linki | kontakt | powrót do strony głównej |